wtorek, 16 sierpnia 2016

Druk 3D na poziomie molekularnym i wojskowe bezzałogowce - co łączy te dwie rzeczy?


Proces produkcji samolotów wojskowych jest zwykle bardzo długi i czasochłonny. Mimo zaangażowania w to nowoczesnych rozwiązań, robotów oraz masy personelu to składania i kontroli samolotów wciąż czas składania samolotu i poziom skomplikowania całego procesu mocno wpływa na końcową cenę (pamiętając oczywiście o jeszcze droższych technologiach, które składają się na nowoczesne samoloty bojowe i windują ich cenę np. stealth czy odrzutowce pionowego startu pokroju YF-35).

Brytyjska firma BAE Systems na spółkę z naukowcami z University of Glasgow opracowują właśnie innowacyjną metodę produkcji całych maszyn latających, które powstawałyby w specjalnych zbiornikach z chemikaliami. Tak stworzone środowisko produkcji miałoby być kontrolowane przez komputery, a kluczem całego procesu jest koncepcja tzw. "chemputera" = "komputer" + "chemiczne procesy produkcji". Jest to technologia tak nowatorska, że brzmi całkiem jak Science Fiction, ale co ciekawe została już opracowana również przez profesora z Uniwersytetu w Glasgow.



 Technologia produkcji z wykorzystaniem "chemputera" zakłada wykorzystanie drukarki 3D, która drukuje obiekty na poziomie molekularnym. Brzmi nieprawdopodobnie, ale ma szansę odnieść sukces jeśli tylko proces produkcji zostanie dopracowany.

Ponieważ w ten sposób ciężko byłoby od razu wytwarzać całe duże załogowe samoloty bojowe BEA System myśli raczej o produkcji w ten sposób mniejszych bezzałogowców czyli tzw. dronów wojskowych, które od jakiegoś czasu są określane najturalnym następcą załogowych maszyn latających.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz